Jaki toty?

Blog Bartosza Goździeniaka

Syndrom biedaka

Czy słyszeliście kiedyś o syndromie biedaka? Jest to przeczucie, że bez względu na posiadane pieniądze, możliwości zarobkowe, moc nabywczą naszej pracy, wszystko jest za drogie. Zawsze trzeba poszukać i co więcej znaleźć najtańszą możliwą opcję. Taką, która jeszcze na jakości za dużo nie straci, a nawet jeśli – akceptujemy to, bo przecież tanio było. A to najważniejsze. Chcę napisać o tym, do czego doprowadza syndrom biedaka i dlaczego tak naprawdę kosztuje więcej niż w rzeczywistości oszczędzamy.

Im jestem starszy, tym lepiej rozumiem, żeby zostawić specjalistom ich robotę, a samemu zająć się swoją. Niemniej jednak, syndrom biedaka motywuje, by w miarę możliwości zrobić samemu i nie zapłacić za to nikomu. Sam maluję mieszkanie, naprawiam spłuczkę, remontuję kuchnię. Koszt? Materiały jedynie. No i czas. Ten jest najcenniejszy, a tracę go więcej na naukę tego, co mam zrobić i potem zrobienie tego. Z reguły źle i trzeba poprawiać, więc tę samą pracę wykonuję dwa razy. Poświęcam więc na nią dwa razy więcej czasu. A ile mógłbym wtedy zarobić robiąc to, w czym jestem dobry? Ile musiałbym zapłacić hydraulikowi za naprawę spłuczki? Pewnie jeszcze by mi coś w kieszeni zostało, więc w sumie zarobiłbym i zaoszczędziłbym. A tak, nie mam ani pieniędzy, ani porządnie działającej spłuczki.

Ponadto, syndrom biedaka może powodować znaczący upadek jakości życia. Pewnego dnia obudziłem się z ogromnym bólem pleców. Każdy rozsądny człowiek poszedłby do lekarza lub fizjoterapeuty, ale nie ja, bo to przecież kosztuje. Poczekałem więc aż ból sam przejdzie (dwa dni). Niestety, odszedł tylko na tyle, żeby nie przeszkadzać w codziennym funkcjonowaniu, ale moja mobilność i swoboda ruchu zostały ograniczone. Przy każdej aktywności fizycznej musiałem uważać, żeby nie poruszać się za gwałtownie, bo powodowało to nagły atak bólu i często lądowałem w łóżku po raz kolejny czekając aż samo przejdzie. Wreszcie, po ponad roku (sic!) zdecydowałem się poprosić o pomoc. Tak, zapłaciłem za nią. Na tyle mało, że kwota w żaden sposób nie naruszyła domowego budżetu. Specjalista uporał się z moim problemem w niecałe dwa tygodnie. Dał ćwiczenia, poćwiczyłem, sprawdził, dał kolejne, poćwiczyłem, przeszło.

Jaki z tego wniosek? Syndrom biedaka prowadzi donikąd. Warto zająć się tym, w czym jesteś dobry. Za zarobione w ten sposób pieniądze zapłać innym za zrobienie tego, w czym oni są dobrzy. Ja osobiście zajmę się nauczaniem języka angielskiego.

Niepokojąca motywacja
Ratunku! Pomocy!
 

Comments

No comments made yet. Be the first to submit a comment
Guest
niedziela, 28 kwiecień 2024