Jaki toty?

Blog Bartosza Goździeniaka

Czas na i dla mnie

Miałem urlop. Tak, pozwoliłem sobie na kilka dni przerwy od klepania dziobem do ludzi. Nie zrozumcie mnie źle, lubię swoją pracę, ale od wszystkiego trzeba czasem odpocząć, prawda?

Miałem urlop. Pojechaliśmy z rodziną nad morze. Miło było.

W spacerach po nadmorskiej plaży ogromnie cenię sobie ilość decybeli, które morze produkuje. Szum fal otula przyjemnym kołnierzem, nie słychać już prawie nic poza nimi, no może oprócz… siebie.

Zadałem sobie trochę pytań odnośnie mojej drogi. Skąd przyszedłem, gdzie teraz jestem, dokąd idę? Dokąd chcę iść? Miałem wystarczająco dużo czasu i przestrzeni, by każde z nich dokładnie przemyśleć i przeczuć. Tak, przeczuć. Nie znam innego czasownika, by opisać to, co się we mnie wydarzyło. Odpowiedzi przychodziły do mnie, a ja zastanawiałem się, jakie mam związane z nimi emocje. Następnie koncentrowałem się tylko na tych pozytywnych, przynoszących radość, dających spełnienie.

Obserwowałem też moje ciało.

Za każdym razem, gdy podejmowałem decyzję, że chcę pamiętać te radosne rozwiązania, mój oddech się uspokajał, mój wewnętrzny głos wyciszał. Zacząłem mówić do siebie ładnymi słowami, tak jakbym chciał nauczyć dziecko pięknej polszczyzny. Zabawne to było ćwiczenie lingwistyczne, dało mnóstwo frajdy.

Podjąłem też decyzję.

Moja droga jest prosta. Wiem, czego się spodziewać.

Nie mogę się doczekać.

Co by tu ... ?
 

Comments

No comments made yet. Be the first to submit a comment
Guest
poniedziałek, 16 wrzesień 2024