Jaki toty?

Blog Bartosza Goździeniaka

Co by tu ... ?

W wakacje, podczas urlopu chcę dać sobie odpocząć od wszelkiej elektroniki. Pracuję przed i z komputerem, więc możliwość nie patrzenia w ekran wszelaki jest bardzo kusząca. Niemniej jednak, rozrywkę chcę mieć, więc sięgam po najstarszy i najbardziej analogowy sposób – czytam książki.

Nie mówię tutaj o literaturze, którą raczę się dla rozwoju osobistego czy nauki. Chodzi mi o czystą przyjemność czytania dobrej powieści. Takiej, która wciągnie, dostarczy emocje i którą będę mógł odłożyć na półkę z poczuciem mile spędzonego czasu. O zgrozo! Wybrać taką to trudniejsze niż film na wieczorne oglądanie przed snem!

Od przybytku głowa boli. Mnogość autorów, mnogość pozycji i mnogość opinii o każdej niemalże książce prowadzi do konsternacji totalnej. Nie potrafię się zdecydować, bo tu autor mi znany, kiedyś jego książkę czytałem i mi się podobała, ale opinie, że tym razem mu się nie udało. Nieśmiertelnych klasyków mam po dziurki w nosie. Polscy autorzy wciąż (według opinii) hołdują zasadzie, że w książce powinny cierpieć trzy osoby: autor, bohater oraz czytelnik. Nie, dziękuję!

Z pomocą przychodzi zasada, którą mamy w domu na temat prezentów na święta. Od kilku już lat nie kupujemy sobie (my, dorośli) jakiś wyszukanych, fikuśnych upominków, lecz książkę właśnie. Wstyd się przyznać, ale dwie takie mam jeszcze przed sobą. Wezmę więc jedną, pod drzewem w ogrodzie usiądę i sobie poczytam, sobie odpocznę.

Czas na i dla mnie
Warto
 

Comments

No comments made yet. Be the first to submit a comment
Guest
poniedziałek, 16 wrzesień 2024