Jaki toty?

Blog Bartosza Goździeniaka

Radość

Radość. Niedawno byłem na koncercie zespołu, który przebojem wskoczył na mój osobisty numer jeden. Brutus – trio z Belgii, które potrafi stworzyć przyjemną ścianę dźwięku. Tak przyjemną, że gęsią skórkę mam na grzbiecie, rękach, głowie, brzuchu. Czysta, niczym nie powstrzymywana energia. Jej kierunek i moc określają muzycy. Podąża tam, gdzie oni chcą. Brzmi tak, jak oni chcą. I dzielą się radością.

Osobiście odkryłem, ile dobrego może płynąć z nieprzestrzegania zasad. Koncert odbywał się w raczej niewielkim klubie, dodatkowo chętnych do odsłuchu nie wystarczyło, by zapełnić go po brzegi. Wydawałoby się, że perkusista (w przypadku Brutusa – perkusistka; niesamowicie muzykalna, szczera, energiczna Stefanie Mannaerts) powinien wziąć poprawkę na te specyficzne warunki akustyczne i być może uderzać w bębny troszkę lżej, z większym wyczuciem. A co zrobiła Stefanie? Waliła bez opamiętania, waliła bo tak chciała, waliła bo tak było pięknie. Zrobiło to na mnie ogromne wrażenie.

Muzyka zespołu Brutus jest właściwie niemożliwa do określenia. Brutus to Brutus i tyle. Cudownie, że są wciąż zespoły, które grają po swojemu, robią to super dobrze i jeszcze są w stanie wyjechać w trasę. Jestem szczęśliwy, że mogłem ich posłuchać na żywo i naprawdę rozumiem ludzi, którzy jeżdżą za swoim ulubionym muzykiem na każdy koncert. Chętnie zrobiłbym to samo. Bym :) Co więcej, jestem radosnym posiadaczem albumu fotograficznego opowiadającego o początkach i drodze, którą zespół przebył. Na zdjęciach widać, że cały ten sukces, cała ta radość okupiona jest niebywale ciężką pracą i uporem godnym naśladowania. Bo warto walczyć o swoje, bo warto żyć i grać po swojemu, bo warto w radość.

Mam ochotę krzyczeć BRUTUS K….A!

Odkrycie przy porządkach
Podróże kształcą
 

Comments

No comments made yet. Be the first to submit a comment
Guest
Domingo, 28 Abril 2024