Jaki toty?

Blog Bartosza Goździeniaka

Mózg mi się zaciął

Jedną z największych radości w mojej pracy jest ta, że spotykam w niej cudownie różnorodne osoby. Każdy z moich kursantów jest dla mnie kopalnią wiedzy. Uwielbiam słuchać, gdy opowiadają mi o swoich zainteresowaniach, opiniach, wydarzeniach – najlepiej po angielsku oczywiście. Często zdarza się, że poprzez mój totalny brak wiedzy na jakiś temat, nie rozumiem, co ci ludzie do mnie mówią i dochodzi do bardzo zabawnych konwersacji.

Tematem najczęściej poruszanym z kursantami płci męskiej są naturalnie samochody. Gdy rozmawiamy o elementach wyposażenia, mocy silnika, czy nowinkach technologicznych jestem w stanie przekazać przydatne słownictwo. Gubię się natomiast, gdy rozmawiamy o modelach aut. Te najbardziej popularne w miarę znam, ale te mniej, te bardzo drogie, luksusowe i ekskluzywne są mi raczej obce. I tak oto rozmawiamy sobie z jednym panem o popularnym producencie z południa Niemiec, gdy mój kursant radośnie oznajmia, że zjadł samochód. Wiem, że uczeń chce powiedzieć, że samochód posiada, ale pomyliło mu się - zapomniał o czasowniku „have". Z drugiej strony wyraźnie słyszę „jeść" w czasie przeszłym, czyli „ate". Kursant zauważył moją konsternację, lecz dalej tłumaczy zalety tego pięknego okazu motoryzacji, a ja nie nadążam, zatrzymałem się przy posiłku. W końcu poddaję się i pytam:

Ja: Ale jak to zjadłeś samochód?

Kursant: Co?

Ja: Powiedziałeś „I'm ate car."

Kursant: Nie, powiedziałem „I M8 car."

Ja: Co?

Kursant: Co?

Okazało się, że jest taki model auta tego producenta, M8. Miało być „I have an M8 car.", ale że kursant popełnił błąd… cóż, zabawnie było.

Taką anegdotką chciałem się podzielić.

N I C
Pałeczki w bębenki
 

Comments

No comments made yet. Be the first to submit a comment
Guest
Freitag, 19. April 2024