Jaki toty?

Blog Bartosza Goździeniaka

Nowy rok, stare porządki

Gdy przyszedł Nowy Rok usiadłem do podsumowania Starego. Chciałem wyciągnąć wnioski, kontynuować dobre, naprawić złe. Przyznaję, że 2020 był dla mnie pewnego rodzaju eksperymentem. Postanowiłem sobie, że będę w miarę dokładnie zapisywał ile minut spędzam nad każdą czynnością, która jest poza pracą czy prowadzeniem domu. Innymi słowy, notowałem czas przeznaczony na siebie, swoje przyjemności, swoje sprawy. Gdy z kalkulatorem zabrałem się za podliczanie, oniemiałem z wrażenia.

Są rzeczy, które postanowiłem robić codziennie przez pięć minut. Na początku się udawało, potem już mniej, potem próbowałem nadgonić czas i przeznaczałem dziesięć minut, potem miałem dosyć i potrzebowałem tygodnia przerwy, potem znów goniłem, aż zdałem sobie sprawę, że codziennie to za duży stres. Zmieniłem postanowienie. Zamiast „pięć minut dziennie" zrobiłem „pół godziny tygodniowo". Udało się.

Jest rzecz, którą postanowiłem robić przez cztery godziny tygodniowo. Nie wiem dlaczego od samego początku przyjąłem, że tydzień będzie tutaj dobrą miarą czasu. To się nie udało. Czy czuję z tego powodu frustrację? Nie, ponieważ i tak przeznaczyłem około trzech godzin tygodniowo. Sukces!

Jest rzecz, którą chciałem zacząć się uczyć. I zrobiłem to, w sumie około dwudziestu minut tygodniowo. Dalej się uczę, sprawia mi to przyjemność, nie patrzę na koniec tunelu, nie szukam światełka. Uczę się.

Chciałem też inaczej pracować, wyjść poza moją strefę komfortu, zrobić coś, czego się obawiałem. Nie ukrywam, że pandemia koronawirusa pomogła mi znaleźć na to czas. Nie miałem postanowień odnośnie ilości minut, po prostu chciałem to zrobić. Gdy nadszedł odpowiedni moment zadałem sobie pytanie „Co być zrobił, gdybyś się nie bał?". Zacząłem Kazania Angielskie na youtube. Mnóstwo pracy, mnóstwo zgadywania odnośnie sprzętu i talentu, ale udaje się. Teraz mogę na niektóre filmy spojrzeć z perspektywy czasu i widzę, że to jest dobre.

Postanowiłem sobie, że zadbam o moje ciało. Kompletnie nie wiedziałem jak, ale chciałem. Dalej jeździłem na rowerze, lecz czułem, że to za mało. Spróbowałem jogi, spodobało mi się. Zacząłem inaczej odbierać moje ciało, posłuchałem go i odrzuciłem produkty pochodzenia zwierzęcego w diecie. Kolejnym krokiem było rozpoczęcie medytacji. W sumie wychodzi mi piętnaście, może dwadzieścia minut jogi trzy razy w tygodniu, również trzy razy w tygodniu przejażdżka na rowerze około dwudziestu kilometrów. Nie wiem, ile czasu medytuję, po prostu to robię, gdy mam potrzebę lub ochotę, ważne że regularnie.

Zaskoczyło mnie podsumowanie 2020 roku. Okazało się, że jeśli podsumuję cały czas spędzony na tych wszystkich czynnościach, powstanie lista rzeczy, na które przeznaczyłem mnóstwo swojego czasu. Lista ta jest dla mnie teraz listą priorytetów. Oto ona:

1. pasja

2. zdrowie

3. praca

4. hobby

5. edukacja

Wszystko na swoim miejscu, podoba mi się.

Czy coś zmienię w 2021? Nie.

Na koniec napiszę, jak udało mi się pozostać skoncentrowanym. Miarą mojego czasu był tydzień. Co tydzień siadałem i analizowałem poprzedni, planowałem kolejny. Zdarzały się takie, że nie robiłem nic, zdarzały się takie, że robiłem więcej, zdarzały się takie, że robiłem mniej. Właściwie jedyną rzecz, którą robiłem tydzień w tydzień, była analiza. W sumie dziesięć minut tygodniowo. BANG!

Nie robię nic (?)
Do przodu, do przodu
 

Comments

No comments made yet. Be the first to submit a comment
Guest
piątek, 19 kwiecień 2024