Jaki toty?

Blog Bartosza Goździeniaka

Nowa, stara miłość

Na nową umiejętność nigdy nie jest za późno.

Gdy byłem dzieckiem bardzo szybko urosła mi stopa do rozmiarów dorosłego mężczyzny. Już w wieku 15 lat miałem ogromny kłopot, by kupić sobie obuwie o rozmiarze 46 lub większym. Myślę, że to dlatego nie udało mi się zapałać miłością do obecnie odkrytego na nowo sportu.

Dawniej było tak, że próbowałem, na pożyczonych łyżwach, bez nauczyciela, ale z kolegami, którzy ku ogólnej wesołości wypychali mnie na sam środek lodowiska i patrzyli, jak pokracznie staram się dotrzeć do bandy, by na niej się zatrzymać i odetchnąć z ulgą. Po jakimś czasie nawet coś tam potrafiłem, ale jazdą raczej tego nie nazwę, raczej sztuką nie wywracania się. Dorosłem, zakupiłem rolki, coś tam pooglądałem na internecie, poćwiczyłem i nawet mi się spodobało, ale bez rewelacji. Wciąż brakowało mi płynności, którą obserwowałem u innych.

Niedawno wybrałem się na lodowisko ponownie. Pożyczyłem łyżwy, wszedłem na taflę, popatrzyłem, jak jeżdżą ci, co potrafią, spróbowałem… i zakochałem się po uszy. Przeanalizowałem moją jazdę i stosując dwie najprostsze techniki nauki, czyli monkey see, monkey do oraz tension is the enemy of movement zacząłem jeździć. Jeździć. Swoją drogą dziękuję panom Claus'owi Hessler'owi oraz Dom'owi Famularo.

Na lodowisku zaobserwowałem również kilkoro dzieci takich, jak ja. Młodzi, a stopa niczym wiosło. Zrozumiałem, dlaczego mi nie wychodziło wcześniej. Najzwyczajniej w świecie nie miałem sił podnieść tak wielkiej stopy obutej w tak ciężki sprzęt. Ci biedni chłopcy, jak jak, próbują i trudno, ciężko im.

Ciągle mam ochotę jeździć. W zimie na łyżwach, w lecie na rolkach. Uwielbiam ten sport!

PS Rower też lubię :)

Ręce opadają!
Głupcze!
 

Comments

No comments made yet. Be the first to submit a comment
Guest
sobota, 27 kwiecień 2024